Co pomoże nam stworzyć prezentację, która zachwyci widzów?
Zacznijmy od tego, że dobra prezentacja przede wszystkim jest merytoryczna. Jednak jeśli nie zagra nam parę innych czynników, nawet największa dawka wiedzy będzie mogła okazać się dla naszego odbiorcy zwyczajnie nieatrakcyjna. Niestety – a może i stety, sposób, w jaki przekazujemy treści też jest bardzo ważny. Każdy, kto widział jakiekolwiek wystąpienie – na żywo, w telewizji, YouTube, wykład na uczelni wie, jak monotonny głos może wszystko zniszczyć. I jak szybko potrafimy wtedy zrobić się senni! 🙂
Jak uniknąć takich sytuacji ? Co zrobić, żeby publiczność była zadowolona? Jakich narzędzi użyć, żeby to, co mamy do przekazania podane zostało w najatrakcyjniejszej formie? Dodatkowo – czy powinniśmy przejmować się wszystkimi wpadkami? Czy może warto je wykorzystać? 🙂 Zapraszam do lektury!
Po pierwsze: głos!
Nigdy, ale to nigdy nie wolno nam deprecjonować siły naszego głosu! Skorzystajmy z tego, że możemy go modelować. Zaczarujmy publiczność – sprawmy, żeby z zaciekawieniem na słuchali. A to nie jest możliwe, jeśli będziemy mówić monotonnie, nie wprowadzimy, choć odrobiny dynamiki. Możemy mówić wolniej, szybciej operować głosem tak, aby brzmiał na nieco wyższy, później na nieco wyższy. I kolejna rzecz, która jest niedoceniana: pauza. Można powiedzieć, że pauza to jest nasz najlepszy przyjaciel. Nawet gdy ktoś z publiczności odleci myślami na chwilę, pauza sprawi, że do nas wróci 🙂 Tak po prostu działamy!
Pauza pomocna jest też wtedy, gdy chcemy na moment zebrać myśli – warto i na to dać sobie przestrzeń podczas planowania prezentacji.
Po drugie: podejście do publiczności
Tu nie mam dobrych wiadomości, bo nie mamy złotego środka, jednej uniwersalnej rady. Musisz wyczuć swoją publiczność. Świetnie jest – sądzę, że to marzenie każdego mówcy – kiedy nasi widzowie są zaangażowani, odpowiadają na nasze pytania, są aktywni. Nie każda publiczność jednak taka będzie. I to też jest w porządku! Twoim zadaniem jest sprawdzić, na co możesz sobie pozwolić wygłaszając prezentację. Fajnie, kiedy zadajemy pytania, staramy się zająć widzów, jednak nie każdy to lubi – nie każdy będzie sobie tego życzyć.
Czego należy się wystrzegać? Strzelania do ludzi z nienacka. Pytanie do publiczności w porządku, ale raczej nie zadawałabym pytania jednej, konkretnej osobie. Możemy sprawić, że poczuje się bardzo niekomfortowo i raczej nie zapamięta nas najlepiej, co więcej – reszta widzów, zamiast słuchać, co mamy do powiedzenia, będzie przerażona siedzieć, że zaraz ich kolej.
Po trzecie: żarty!
Tutaj podobnie jak w powyższym punkcie – musimy wyczuć, na ile możemy sobie pozwolić. Podczas występowania na biznesowej konferencji raczej nie wolno nam sypać żartami jak z rękawa, ale coś na rozładowanie atmosfery jak najbardziej zadziała. 🙂
Jaka jest pierwsza zasada żartowania podczas wystąpień publicznych i robienia prezentacji? Nigdy nie żartujemy z publiczności. Nigdy! Tak jak w przypadku pytań – ktoś może poczuć się bardzo niekomfortowo, a tego nie chcemy. I umówmy się – sami byśmy nie chcieli, mimo że możemy mieć do siebie całe mnóstwo dystansu. To po prostu nie jest przyjemne. I tyle!
Z czego możemy więc żartować? Z tego, z czym nasza publiczność mogłaby się utożsamić. Każdy z nas ma w rodzinie wujka, który na weselu przesadza z alkoholem. Każdy ma wścibską sąsiadkę czy sąsiada. A najlepiej z kogo? Z siebie! W ten sposób skracamy dystans, pozwalamy publiczności zidentyfikować się z nami i wydajemy się bardziej ludzcy, bardziej swojscy. A co to nam da? Sympatię! 🙂
Po czwarte – wpadki.
Niespodzianka! Nie musimy przejmować się wpadkami. Zaplączemy się w kabel, przewrócimy się – tutaj możemy wstawić wszystkie nasze najczarniejsze scenariusze 🙂 – to naprawdę może wyjść nam na dobre! Prezentacje, które czasami wychodzą samoistnie i są spontaniczne, wcale nie są złe. Zaskakujące, prawda? Tutaj działa ta sama zasada, co powyżej – pokażemy, że jesteśmy ludzcy, że nam też zdarzają się wpadki. Wręcz im wpadka jest większa, tym lepiej. Wszyscy chyba znamy spektakularny upadek Jennifer Lawrence, podczas gdy szła odebrać swojego pierwszego Oscara. I czy przez to ma mniej ról filmowych? Czy jest wyśmiewana? Wręcz przeciwnie! Jest jedną z najbardziej lubianych aktorek. 🙂
Zdradzę Wam jeszcze jedną tajemnicę – niektórzy prezentujący specjalnie “zaliczają wpadki”. Na przykład oblewają się wodą! 😉 To z pewnością rozluźnia atmosferę, odrobinę rozbawi publiczność i sprawia, że wydają się jacyś bardziej sympatyczni. 🙂 Kontrolowane wpadki są tajemnym trikiem wielu – trzeba jednak wiedzieć, żeby umiejętnie z nich korzystać i nie przesadzać!
Po piąte: nie przestawajmy się uczyć.
Nie wolno nam przedstawić dwa razy takiej samej prezentacji. Przepraszam – wolno, ale tylko, gdy mamy pewność, że nikt z publiczności nie widział jej wcześniej. A tego nie możemy być w stu procentach pewni! Nawet gdy obszar naszych działań obejmuje tylko jeden temat, warto co rusz wprowadzać coś nowego.
Uczenie się nowych rzeczy i prezentowanie ich pomaga również nam samym. Co to za frajda, kiedy któryś raz z kolei powtarzamy to samo? Przestaje nas ekscytować! Oczywiście, możemy powoływać się w nowych prezentacjach, chociażby na badania, z których korzystaliśmy wcześniej. Pewne elementy możemy zachować. Jednak najlepiej jest po prostu nie przestawać się uczyć. Trenować mózg, emocjonować się, znajdować tematy, porady, którymi będziemy tak zachwyceni, że nie będziemy mogli się doczekać, żeby przekazać je dalej. Nasz rozwój będzie i z korzyścią dla widza – i rzecz jasna, przede wszystkim dla nas. 🙂
Po szóste: bądźmy naturalni.
Powyżej kilkukrotnie powtórzyłam, jak ważne jest to, żeby widzowie zobaczyli w nas ludzi. Nie uda się to, jeśli nie będziemy naturalni. Podczas wystąpienia mówisz jak robot? Masz wszystko dokładnie przestudiowane, wykute na pamięć? Rozumiem, że część z tych zachowań może wynikać ze stresu, że coś pójdzie nie tak, ale może w rezultacie wyjść gorzej, niż nawet gdy zaliczymy jakąś wpadkę.
Pamiętaj o konspekcie, ale nie trzymaj się jej sztywno. Pozwól sobie improwizować – oczywiście w granicach rozsądku. Tak, aby mimo wszystko prezentacja zachowała pierwotny sens i formę. 🙂 Reaguj na to, co dzieje się na sali. Gdy widzisz poruszenie, nie ignoruj tego. Pokaż, że to widzisz – reaguj! Wylałeś odrobinę wody? Dzieje się coś z prezentacją? Nie udawaj, że to się nie stało.
Przy ludziach-robotach nikt, ale to nikt nie czuje się komfortowo. W ten sposób na pewno nie wzbudzimy sympatii, wręcz odwrotnie – niechęć. Po raz kolejny powtórzę: gdy nasz widz choć trochę nie może się z nami utożsamić, nie jest wcale tak prosto, by poczuł do nas sympatię!
Która z porad spodobała Wam się najbardziej? Z czym się zgadzacie, a z czym nie? Chętnie przeczytam Wasze przemyślenia!
Zobacz też co mówi o różnych narzędziach Miłosz Brzeziński w wywiadzie ze mną!
Podaj dalej!
Dziękuję Wam za poświęcony czas i mocno zachęcam do zapoznania się z innymi materiałami na moim blogu i kanale na YouTube. Jeśli ten wpis był dla Ciebie przydatny, to udostępnij go dalej – niech świat go niesie!
- Jak poradzić sobie z porażką w biznesie? 6 lekcji z życia - 29 kwietnia 2024
- Ice Breaker – czyli jak angażować uczestników Twoich warsztatów? - 10 marca 2024
- Webinar – jak go promować? - 9 marca 2024