Jakie są sposoby na radzenie sobie ze stresującymi sytuacjami przed prezentacją❓

Cześć! Moim gościem jest właśnie Artur Jabłoński. Jakbyś mógł powiedzieć parę słów o tym, czym się zajmujesz? 

Już mnie przedstawiłaś 🙂 Natomiast: czym się zajmuję? Mam własną agencję marketingową. Zajmujemy się głównie kampaniami, których celem jest generowanie bądź leadów, bądź sprzedaży. Czyli jest to trochę holistyczne podejście. Wyrastaliśmy z bycia agencją social media, ale po pewnym czasie okazało się, że bycie agencją social media to tak naprawdę jest bycie czymś więcej. Teoretycznie, klient przychodzi do ciebie, żebyś prowadziła mu Facebooka albo robiła mu kampanię na LinkedInie, ale okazuje się, że ma dużo innych rzeczy po drodze, które są niepoukładane i de facto kończysz jako osoba, która robi komunikację, plan działań, harmonogramy marketingowe.

Cały proces, cały proces! 

Cały proces, dokładnie – więc teraz trochę się repozycjonujemy jako agencja tego typu. A ja prywatnie, poza tym prowadzę szkolenia, piszę bloga. Jest to jeden z bardziej poczytnych blogów o marketingu w tym kraju.

Tak, dokładnie! Ja już cię od kilku ładnych lat obserwuję. 

Ja siebie też! Bardzo się dziwię, że tak to ładnie urosło, ale rzeczywiście jest to jedna z topowych wycen, jeżeli chodzi o marketing. Przynajmniej według raportów różnego rodzaju, które się ostatnimi czasy ukazywały. To tak w skrócie. 

Dokładnie. I często występujesz publicznie. Dzisiaj na przykład masz prezentację za godzinę, niecałą godzinę. 

Nie mam zegarka, a chciałbym na niego spojrzeć! Patrząc na mój wyimaginowany zegarek to rzeczywiście jest za około godzinę. Chyba za często nawet występuję. 

A ile razy mniej więcej w ciągu roku masz prezentacje, takie na dużej scenie? Już nawet nie mówię o małych szkoleniach, które prowadzisz, tylko takie na dużej scenie. 

Kilkanaście. Coś koło tego, myślę. 

Pytanie. Czy robiąc te prezentacje nadal się stresujesz? Czy może już nie? 

Wiesz co, zawsze się stresuję. Kiedyś ktoś, kto rozmawiał ze mną odnośnie do wystąpień publicznych, Rafał, mój serdeczny przyjaciel, powiedział mi właśnie, że kiedy przestajesz się stresować swoimi wystąpieniami, to de facto oznacza, że przestało ci na nich zależeć. Jeżeli ci nie zależy, to będziesz coraz gorszy. Zawsze, kiedy się stresuję i jest to często denerwujące, bo nikt nie lubi się stresować, zwłaszcza jeżeli masz za chwilę wyjść i być uśmiechnięty, przebojowy.

Porwać publiczność. 

Dokładnie. Wtedy sobie przypominam, że: Artur, stresujesz się i dobrze, bo to oznacza, że zależy ci na tym, żeby wyszło fajnie.

Czyli trochę też tak zmieniło się twoje podejście do stresu? To podejście jest inne. Dużo ludzi myśli, że jak się stresuje, to jest w ogóle źle i „Ja chcę pokonać stres przed wystąpieniami!”. Bardzo często słyszę takie głosy, że ktoś chce pokonać stres. Chyba nie da się go „pokonać”? Można zmienić swoje podejście albo zmienić relacje z tym stresem.

No, masz rację. Ja się bardziej boję kilku innych rzeczy. Zazwyczaj na przykład tego, czy głos mi w gardle nie uwięźnie. Paradoksalnie bardzo dużo zależy od tego, jaka jest scena, jaki jest przepływ powietrza na scenie. Jak ktoś nie siedział po tej drugiej stronie, szczególnie na dużych salach, to nie wie, że jeżeli walą na ciebie reflektory, jest ich pięć i jest duszno, to bardzo łatwo można stracić ślinę w gardle czy jakkolwiek to określić. 

Tak!

Generalnie nagle się okazuje, że ty chcesz powiedzieć, ale nie jesteś w stanie. Musisz odchrząkiwać, co też profesjonalnie nie wygląda. Po drugiej stronie wygląda jakbyś się stresował conajmniej albo bał wystąpienia. To, że głos więźnie ci w gardle powoduje też problemy z oddechem. Mówi się przez to szybciej albo słychać bardzo wyraźnie jak nabierasz powietrza. Zależy, jak jest skonfigurowany mikrofon. Ja się bardziej denerwuję czy stresuję takimi rzeczami. Właśnie, dobre technikalia albo moja dyspozycja danego dnia, bo będę mniej wyspany lub po długiej podróży w pociągu sprawi, że wystąpienie, które wierzę, że będzie dobre będzie gorsze przez to, że nie zadbałem albo nie udało mi się zadbać o jakieś elementy wokół tego wystąpienia. 

Albo też są często takie rzeczy niezależne. W stylu: projektor nie zadziała, rzutnik nie zadziała. Nie mamy na to wpływu. 

To można objąć bardzo często w żart w tym momencie. Tak się chyba w zasadzie powinno robić. W sensie: nie można panikować z tego powodu. Po prostu postarać się poczekać, aż to się jakoś rozwinie. Bardziej właśnie męczą mnie takie rzeczy związane z dyspozycją fizyczną. Czasami jest tak, że z uwagi na sytuację muszę wyjechać o 6:00 rano, żeby dojechać gdzieś na 14:00, żeby o 14:30 wchodzić na scenę i wracać następnych kilka godzin. Więc wtedy okazuje się, że takie kilka godzin w pociągu, choć teoretycznie nie jest to męczące, no bo nie prowadzisz samochodu, potrafi wymęczyć dużo gorzej, bo wszyscy wiemy, jakie są standardy w Polskiej Kolei. 

Tak, tak. Dokładnie. No dobrze! To zmieńmy temat Polskich Kolei – nie idźmy może w tę stronę. W jaki sposób się przygotowujesz do wystąpienia? W sensie koncepcja? Czy długo nad nią myślisz? Tydzień, dwa, miesiąc? 

Dużo zależy od tematu. Jeżeli jestem poproszony – od rodzaju konferencji – rodzaj konferencji mówi ci, jaka będzie publiczność. Jeżeli konferencja jest taka jak InfoShare, no to w tym momencie bardzo ciężko jest o taki jeden przekrój publiki. De facto musisz się zastanowić nad tym co chcesz powiedzieć, jacy ci ludzie będą. Jakkolwiek by to brzydko nie zabrzmiało, na co sobie możesz pozwolić. Bo jeżeli jest to konferencja specjalistyczna albo poświęcona konkretnej branży, gdzie załóżmy będzie to handel e-commerce. I ty wiesz, że ci ludzie prowadzą duże kampanie reklamowe, ja najczęściej o tym mówię. Jesteś w stanie założyć, że pewien poziom wyjściowy oni już mają i wejść troszkę wyżej, jeśli chodzi o swoją prezentację. A też trzeba uważać, żeby nie zgubić publiki. Z mojego doświadczenia największym problemem jest coś takiego, że dla mnie wszystko, co mówię, wydaje się, że banalne…

Oczywiste, no tak!

…z kilku powodów ja już to kilka razy powiedziałem. Ja to regularnie stosuję i zawsze jest taki lęk, czy to też nie jest banalne dla tych ludzi po drugiej stronie. Miałem już takie sytuacje, gdzie przygotowałem prezentację – myślę – na takim wyższym poziomie niż zazwyczaj. Widziałem ten brak zrozumienia po drugiej stronie. No i okazuje się, że na dużej scenie, kiedy masz 20 minut, masz nawet możliwość przeprowadzenia kogoś przez jakiś ciąg logiczny, to nie każdy, nie na każdym etapie tego procesu, nie każdy zna każdy element panelu reklamowego i się zgubi. Okazuje się, że ex definitione prezentacja na konferencji nie może być wcale jakoś przesadnie skomplikowana, na poziomie merytorycznym. Bardziej wtedy zaczynam sobie myśleć, że okej, mam taką publikę. Czego ta publika może nie wiedzieć? Jakie mogę powiedzieć 3 do 5 rzeczy, które ją zaciekawią? I zawsze jest też to, co pewnie Kamil Kozioł by wam powiedział, jakaś taka podbudowa, forma atrakcyjności tego. Nigdy nie sugeruję się tym, żeby wystąpienie było atrakcyjne, ale wiem, że niestety, żeby utrzymać uwagę, trzeba rzucić żartem, wrzucić jakiegoś mema. 

No tak. Trochę rozluźnić atmosferę. 

Najbardziej staram się, żeby te wystąpienia były jednak merytoryczne, bo jest bardzo cienka granica między wystąpieniem, które ma być zabawne a takim, które zamienia się w autoparodię. Boję się, że kiedyś to przekroczę. 

Żeby też nie wyglądało jak pastisz, prawda?

Zawsze po prostu wymyślam sobie: „Okej! W tym temacie mam 3 do 5 rzeczy, które najczęściej wynikają z siebie i przez taką podróż chcemy cię przeprowadzić”. Żeby oni po prostu na koniec dnia, to się mówi do porzygu, żeby byli w stanie następnego dnia to zastosować. Na szczęście w świecie tego tematu to zazwyczaj ja poruszam, to są przeważnie kampanie na Facebooku czy jakieś lejki sprzedażowe, to rzeczywiście można z kilkoma takimi informacjami ludzi zostawić. 

Jakie są twoje takie złote rady dla osób, które dopiero zaczynają występować? Bo ty już masz dużo za sobą, już dużo wiesz, ale być może pamiętasz, jakie były twoje początki i jakieś takie złote porady dla osoby, która będzie oglądała ten odcinek. Co mogłaby zastosować u siebie w wystąpieniach? 

Jeżeli to będzie jedna z. twoich pierwszych prezentacji w życiu, to najłatwiej przygotowuje się prezentacje typu: „5 rad na temat X”. 

5 rad, tak?

Dlatego, że jeżeli przygotowujesz prezentację, która prowadzi przez cały proces, to ona musi być bardzo spójna, dobrze trzymać uwagę publiki i to, o czym ludzie najczęściej zapominają, to jest, że oni wiedzą więcej niż publika. Więc łatwo im zapomnieć o tym, żeby powiedzieć, poruszyć jakiś temat, który dla nich jest oczywisty. A publika po drugiej stronie siedzi i myśli: „Ale o co chodzi? Ale gdzie to było?”.

Z czego to wynika?

Dokładnie! I to jest bardzo trudne. Natomiast jeżeli przygotowujesz takie tips and tricks na zasadzie: „Słuchajcie, jest taka opcja…” – tylko o czym ja dzisiaj będę mówił? Dzisiaj na koniec prezentacji mam taki właśnie zbiór złotych rad na zakończenie. Jest już 16:20, nikt już nie będzie myślał po tylu prezentacjach. 

Od rana! No tak. 

Najczęstsze, proste błędy wysublimowane w kampanii. I to będzie takich 5 strzałów. Na zasadzie: język musisz zawsze ustawiać polski, bo jedna na dziewięć osób w Polsce nie mówi po polsku, więc nie zrozumie twojej reklamy. To jest coś, co jesteś w stanie zamknąć jako narrację w minutę. I tak naprawdę tego typu prezentację można złożyć z klocków, czyli możesz mieć 20 takich punktów, obojętnie w jakiej kolejności opowiesz – one grają, bo są niezależne od siebie. To jest coś, co polecam na początek, bo dzięki temu nie będziesz się stresował, jeżeli jakiś punkt położysz, bo będzie ci się o nim gorzej mówiło, to że wszystkie inne na tym stracą. A na takich prezentacjach, które przedstawiają pewien proces, jak położysz początek, to już nigdy z tego nie wyjdziesz. 

Super. Czyli „5 porad na” to jest dobry model na jedną z takich pierwszych prezentacji, żeby się dzielić wiedzą. 

Tak. No a przy okazji z punktu widzenia publiki jest to też dobre. Bo ta publika w tym momencie wychodzi z konkretnymi poradami na ten temat. 

Super. Dobra to jeszcze taki może smaczek uda mi się od ciebie wyciągnąć. Czy pamiętasz jakąś taką twoją wpadkę w trakcie wystąpienia albo coś, co ci totalnie nie poszło? Jakiś taki smaczek może uda mi się wyciągnąć od ciebie? 

Na wystąpieniu, na szkoleniu miałem coś takiego, że zostałem poproszony – bo czasami jestem, jak ktoś się śmieje, najemnikiem – czyli prowadzę szkolenia dla jakichś ludzi. 

Najemnikiem! Okej.

Firma wynajmuje mnie, żeby poprowadzić szkolenia dla grupy, którą ona zbierze. Okazało się, że pojechałem, przeprowadziłem szkolenie, przyjeżdżam dwa tygodnie później na kolejne i okazuje się, że poprowadziłem szkolenia na zupełnie inny temat, niż miałem poprowadzić. 

Okej!

Co ciekawe, nikt mi o tym nie powiedział, nikt z obecnych nie zaprotestował i wszyscy postawili piątki temu szkoleniu, bo byli zadowoleni. Ale okazało się – no wiecie, to jest tak dziwne, że nikt nie zgłosi! Bo to były też bliskie rzeczy jednak, bo miały być takie szkolenia bardziej o moderacji, a zrobiłem o reklamie. Wszystkim się podobało! To pokazywało, jaki wtedy miałem poziom zajechania robotą, że po prostu założyłem z góry, że to jest na inny temat. 

Ale gadałeś z sensem, wszyscy byli zadowoleni! 

Na szczęście tak. Mam nadzieję po prostu, że nie spali. 

Nie no, jak piątki były to na pewno było dobrze. Super. Dzięki ci Arturze w takim razie! 

To ja dziękuję! 

Mam nadzieję, że przyjemnie Ci się czytało mój wywiad z Arturem. Jeśli jednak jesteś osobą, która woli oglądać to ten odcinek możesz zobaczyć również na YouTube!

Podaj dalej!

Jeśli podobał Ci się odcinek, to podaj go dalej! Jest w nim tyle cennych rad, że z pewnością przydadzą się tym, którzy chcą występować na scenie lub w online!

Anna Prończuk-Omiotek

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *