Jak poradzić sobie z porażką w biznesie?

Jak poradzić sobie z porażką w biznesie? 6 lekcji z życia

Jak poradzić sobie z porażką w biznesie? Czy żeby wygrać, trzeba najpierw przegrać? Czego możesz nauczyć się z porażek? Poznaj moją osobistą historię o tym, jak najpierw przegrałam, a potem zajęłam pierwsze miejsce na konferencji „I love Marketing and Technology” i co z tej historii możesz się nauczyć o wystąpieniach publicznych?

Ale od początku

W kwietniu 2022 dostałam moje pierwsze zaproszenie na konferencję od Sprawny Marketing. Byłam wtedy na długo wyczekiwanym urlopie, pierwszy raz od czasów pandemii. Wiadomość otrzymałam, gdy byłam na Teneryfie i piłam najlepszy na świecie rodzaj kawy, czyli „barraquito” ?

Czy znasz kawę „barraquito”?

Wystąpienie miało mieć miejsce w maju i zanim ogarnęłam życie po urlopie, to zostało mi jakieś 2 tygodnie na przygotowanie 😉 Tytuł mojej prezentacji to „Jak zrobić #webinar, który sprzedaje i spełnia KejPiJaje?” Opowiedziałam wtedy o tym, jak generować leady i sprzedaż dzięki webinarom. Wiem, że to być może dziwne, ale jaram się jak pochodnia, gdy mówię o webinarach!

Nagranie możesz obejrzeć tutaj:

Wtedy miałam mnóstwo case’ów, ciekawe statystyki i wyszłam na scenę z nadzieją, że kogokolwiek to zainteresuje.

Zajęłam 4. miejsce. Jak na debiutanta, to chyba dobry wynik, prawda? 😉

Pewnie zajęłabym wyższe, ale srogo przekroczyłam czas. Mówiłam około 27 minut zamiast 18 przez tak dużą liczbę case’ów i za mało czasu na skrócenie prezentacji.

Postanowiłam sobie, że na kolejnym „I love” muszę zająć wyższe miejsce. Muszę być w TOP3, bo kimże będę, jeżeli spadnę niżej niż 4. miejsce?

No i się zaczęło…

Od tego momentu w mojej głowie zaczęła się tworzyć presja:

– Czy mi dobrze pójdzie?

– Czy uda mi się zająć miejsce w TOP3? A może jednak tym razem wygram?

– A co jeżeli mi się nie uda i odpadnę?

– A co jeżeli wiem za mało?

– A co jeżeli nie zechcą mnie słuchać?

Znasz to?

Jeżeli ktoś z Was choć raz przygotowywał się do wystapień publicznych, to być może zna to uczucie.

Ciągła gonitwa myśli i analizowanie.

Ja przekuwałam to w działanie.

Moje przygotowania

  • Obejrzałam wszystkie topowe wystąpienia z „I love marketing & technology” z 3 ostatnich lat (serio, włączył mi się nerd-zbieracz)
  • Przeczytałam 3 nowe książki o ekonomii behawioralnej.
  • Obejrzałam dziesiątki, jak nie setki filmów na YouTube na temat wystąpień publicznych (w tym oglądałam sama siebie, bo przecież już wtedy miałam kanał #AnnaPRO, gdzie opowiadałam o tym, jak robić PROfesjonalne wystąpienia publiczne: https://www.youtube.com/c/AnnaPRO Co ciekawe, czasem sama byłam zaskoczona, jak mądrze gadam na #YouTube
  • Jednocześnie nadal czułam się niewystarczająco dobra, dlatego przeszłam 10 prób generalnych (serio) z moimi znajomymi, w tym z moimi dziewczynami z Mastermindu, moim wspólnikiem i z jednym z topowych ekspertów od wystąpień publicznych w Polsce.

No teraz to już muszę zająć pierwsze miejsce.

-Tak pomyślałam.

Jak bardzo się myliłam…

Miesiąc przed wystąpieniem znów poleciałam na Teneryfę, tym razem na worcation. To było mega doświadczenie – w tym czasie po raz pierwszy wspięłam się na szczyt wulkanu El Teide:

Teneryfa, Widok z wulkanu El Teide (3715 m. n.p.m.)

Z drugiej strony, pod kątem wystąpienia na „I love social media”, to była słaby pomysł.

Wypadłam z wprawy, nie występowałam przez miesiąc przed publicznością na żywo, tylko online. W dniu wystąpienia, pamiętnego grudnia 2022, kiedy to po raz drugi w życiu występowałam na scenie „I love marketing & technology” wszystko miało być perfekcyjne. A przynajmniej tak mi się wydawało…

Dzień wystąpienia

  • Rano zrobiłam jeszcze dwie powtórki prezentacji.
  • Potem make-up z makijażystką.
  • Gdy tylko weszłam na miejsce konferencji, to pogadałam z najlepszym konferansjerem pod słońcem, czyli Maciej Kautz i nawet zdradziłam mu sekret, że chętnie zajęłabym pierwsze miejsce.
  • Na sali konferencyjnej sami dobrzy znajomi, w tym Dagmara Pakulska i Katarzyna Granops-Szkoda z mojego Masterermindu.

A jednak w środku coś mnie gniecie, zżera, pali.

Gotuje się we mnie zupa złożona z uczuć takich jak stres, strach, wręcz paniczny lęk przed tym, czy mi dobrze pójdzie. To bulgoczący wywar emocji, gdzie wewnętrzna presja każe mi być „najlepszą”. Zawsze byłam i będę perfekcjonistką, ale wtedy przesadziłam…

Ten stres i presja paliły mnie tak bardzo, że cała się trzęsłam. I wtedy to zrobiłam… Pierwszy raz w życiu nie byłam w stanie sama uspokoić swoich emocji. Pierwszy raz w życiu miałam nogi jak z waty i myślałam, że nie wejdę na scenę, bo nie wytrzymam tej presji i tego wzroku 800 osób na sobie. Pierwszy raz w życiu wzięłam tabletkę na uspokojenie przed wystąpieniem.

Główny powód porażki i najgorsze co mogłam zrobić

Tabletka uspokajająca odcięła mnie od emocji. Poczułam spokój… A potem już nie czułam… nic. Nie byłam w stanie wyrazić żadnych emocji, ani pozytywnych, ani negatywnych. Weszłam na scenę, powiedziałam, a raczej niemalże wyrecytowałam to, co przygotowywałam przez ostatnie 3 miesiące.

Zeszłam.

Jest po wszystkim.

Oczekiwania w głowie nadal wysokie, znajomi gratulują, klepią po ramieniu, mówią, że poszło dobrze. Choć kilka razy mogłam coś zrobić lepiej. Niby spoko, ale jednak były błędy… Myślę sobie… no dobra, to może jednak nie pierwsze miejsce, ale chociażby TOP 3?

Tutaj również się myliłam…

Gdy oglądam moje nagranie z tamtej konferencji, to jest mi przykro i sama sobie współczuję. Widzę, że chodzę po scenie jak duch. Niby mówię z sensem, ale bez emocji. Jeżeli chcesz zobaczyć to nagranie, to znajdziesz je wpisując w YouTube „Anna Prończuk-Omiotek Sprawny Marketing”.

https://www.linkedin.com/embeds/publishingEmbed.html?articleId=8217014928156734400

Jak bardzo musiałam się wtedy stresować, żeby brać tabletki na uspokojenie? Jak bardzo musiało mnie odciąć od emocji, że wyszłam tak źle? Jak mocne musiały być te tabletki? Na tym wideo nie wyglądam, jakbym opowiadała o moim ulubionym narzędziu na YouTube, ale jakbym była wkur#$%>a ?

Efekt, jak się domyślasz, był marny.

Odpadłam. Ba! Zajęłam ostatnie miejsce!

Totalna porażka!

Moje oczekiwania były takie, że będę na szczycie. A ja spadłam na samo dno. „Byłaś najgorsza.” – tak wtedy o sobie myślałam. Efektem tego był ten oto smutny post z pociągu, gdy po prostu rozpłakałam się w PKP w drodze do domu i nie widziałam co mam dalej robić…

Post o porażce opublikowany na Linkedin.

Potrzebowałam feedbacku i informacji, co mogłam zrobić lepiej. Ale w odpowiedzi na ten post otrzymałam coś więcej:

  • Otrzymałam od Was wsparcie i słowa otuchy.
  • Otrzymałam jasne wskazówki, jak odpuszczać perfekcjonizm.
  • Otrzymałam opinie, że prezentacja była OK, tylko temat niedopasowany do grupy docelowej, bo „Wideo w służbie sprzedaży” to niekoniecznie temat dla marketerów.
  • Otrzymałam też wiadro pomyj i komentarze w stylu „Dlaczego dorosła kobieta płacze, bo przegrała w jakimśtam konkursie.

No cóż. Internet to czasem mroczne miejsce.

Hejterzy oczywiście nie odpuszczali, a ja naprawdę czułam się, jakbym przegrała całe swoje życie i całą swoją karierę. Wszystko, co robiłam dotychczas, przestało mieć sens. I, mimo że to, co otrzymałam w komentarzach, nie było miłe, to gdybym mogła cofnąć czas, to i tak napisałabym ten post jeszcze raz.

Bo szczerość i autentyczność to dla mnie ważne życiowe wartości.

Postanowiłam, że skoro już upadłam na dno, to sobie najpierw na tym dnie poleżę i popłaczę (trwało to jakieś 3 dni). Następnie, wstanę i otrzepię się z błota. A w trzecim kroku, wyciągnę wnioski, zarówno z tego, co mówią w pozytywnych i neutralnych komentarzach, jak i z tego, co kotłuje się w mojej głowie. I jeżeli jakimś cudem, kiedykolwiek, ktokolwiek zaprosi mnie jeszcze na jakąś konferencję, to drugi raz nie popełnię tych samych błędów.

Jak poradzić sobie z porażką w biznesie? Jak ja sobie poradziłam?

Oto 6 lekcji, które wyciągnęłam z tego przegranego wystąpienia:

  1. Odpuść perfekcjonizm. Przetrenowanie jest gorsze niż prezentacja z lekkimi błędami. Trenowanie prezentacji 3-5 razy to max.
  2. Masz case studies? Oparłaś prezentację zarówno sprawdzone dane, jak i własne doświadczenia? To już jest bardzo dużo! Jesteś gotowa.
  3. Feedback jest ważny, ale nie przesadzaj. Nie musisz pytać wszystkich o opinię. Na koniec dnia to jest przecież Twoja prezentacja.
  4. Jest OK czasem się stresować. Zaakceptuj to, nawet jeżeli patrzy na Ciebie 800 par oczu ????
  5. Interakcja z publicznością to klucz do wysokich ocen. W końcu, na konferencjach takich jak „I love marketing” to publiczność oddaje głosy.
  6. Dobrze się baw! To „tylko” wystąpienie i serio, nie zależy od tego Twoje życie ani Twoja kariera. Czerp z tego satysfakcje i radość!

Takie wnioski niosłam ze sobą od grudnia 2022 aż do teraz. I wiesz co? Z perspektywy czasu, myślę, że…

Porażka to najlepsza rzecz, która mogła mi się wydarzyć!

Dlaczego?

  • Nabrałam pokory.
  • Złapałam dystans.
  • Nauczyłam się czerpać więcej satysfakcji z tego, co robię.

Nabrałam też więcej wiary w ludzką dobroć i życzliwość. Komentarze pod postami naprawdę dały mi siłę. Gdy połączyłam to z moją wrodzoną pracowitością i wytrwałością, to okazało się, że porażka nie była aż tak wielka, a ja jeszcze tego samego miesiąca miałam tyle zleceń, że skończyłam je realizować dzień przed wigilią?

A jak to się stało, że tym razem wygrałam?

Statuetka za pierwsze miejsce na „I love AI”, Sprawny Marketing

Przepis na dobre wystąpienie

  1. Prezentację przygotowałam na bazie własnych doświadczeń, biznesowych case studies i autorskiego pomysłu na Avatar #AI.
  2. Nie działałam w pojedynkę. Pod kątem technologicznym i marketingowym Avatar pomagał mi przygotowywać mój zespół SalesYY. A jak wiadomo team work ma moc!
  3. Wyszłam na scenę z ZEROWYMI oczekiwaniami. Po prostu chciałam się podzielić wiedzą.
  4. Dobrze się bawiłam. Ze sceny żartowałam, zadawałam pytania do publiczności i odpowiadałam na ich reakcje. Zgodnie ze mną, na luzie, autentycznie.
  5. Nie liczyłam na to, że zajmę jakiekolwiek miejsce. Paweł Tkaczyk mi świadkiem, bo mówiłam mu tuż po moim wystąpieniu, że nie liczę na żadne miejsce, a zostałam do końca tylko dlatego, że mój panel dyskusyjny kończył się 10 minut przed końcem konferencji. Bardziej skupiłam się na tym, jak angażować uczestników wystąpienia; bez żadnych oczekiwań.

Efekt?

Totalne zaskoczenie w momencie, gdy odbierałam nagrodę!

Jak poradzić sobie z porażką w biznesie?
Pierwsze miejsce za najlepszą prezentację na „I love AI”.

W momencie, kiedy robiono to zdjęcie, ogłaszałam, że całość tej nagrody przeznaczam na cele charytatywne. Bo jeżeli już dostałam od losu drugą szansę,

a następnie zapracowałam sobie na pierwsze miejsce u publiczności,

to teraz w ramach wdzięczności

chcę zrobić coś dobrego dla świata.

Przeznaczenie nagrody na cele charytatywne było pierwszym, co mi przyszło do głowy.

Podsumowując moją historię, gdyby nie gorzki smak przegranej, nie poczułabym tak rozkosznego i słodkiego smaku uzyskania pierwszego miejsca. Właśnie dlatego myślę, że żeby naprawdę wygrać, trzeba najpierw przegrać.

Podsumowanie

Jeżeli wiesz, jak poradzić sobie z porażką w biznesie, to na koniec dnia nie jest ona porażką, tylko lekcją.

Mam nadzieję, że kiedyś będzie mi dane opowiedzieć o tym doświadczeniu na konferencji. Najlepiej na czymś w stylu TEDx, bo wystąpienie na czerwonej kropce to nadal niespełnione marzenie z mojej bucket-listy.

Jeżeli czyta to ktoś, kto organizuje konferencje marketingowe, technologiczne lub właśnie TEDxa to zgłaszam się jako prelegentka! 🙂

Bo marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia 🙂

Jak poradzić sobie z porażką w biznesie - historia prawdziwa
Anna Prończuk-Omiotek, Paweł Tkaczyk, Zuzanna Kwiatkowska

Daj znać w komentarzu, co Ty myślisz o stwierdzeniu „żeby wygrać, trzeba przegrać”? A może masz swoje sposoby na to, jak poradzić sobie z porażką w biznesie. Podziel się!

Anna Prończuk-Omiotek

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *