dobry-webinar

Jak zrobić dobry webinar? Jak przygotować dobre wystąpienie online? Miłosz Brzeziński i Anna PRO!

Jak zatrzymać uwagę słuchaczy podczas wystąpień przez Internet? Jak robić ciekawe webinary, live’y czy wystąpienia na YouTube? Na te i na wiele innych, szalenie ciekawych pytań, odpowiedział mi mój gość – Miłosz Brzeziński

Miłosz jest psychologiem biznesu, mentorem w wielu międzynarodowych i polskich organizacjach, a także autorem wielu książek. Gorąco zachęcam Cię do obejrzenia tego wywiadu. Jest to czwarta, ostatnia część moich wywiadów z Miłoszem Brzezińskim. Gorąco zachęcam Cię do obejrzenia zarówno tej części, jak i pozostałych. 

Jeżeli ten materiał jest dla Ciebie ciekawy, daj łapkę w górę i subskrybuj kanał. 

No to co? Nie przedłużając – zaczynamy! 

Konkret. No właśnie, to z tym przykuwaniem uwagi słuchaczy, to myślę, że też jest duża sztuka, żeby się skupić nad tym, żeby używać różnych narzędzi, bo mówiliśmy i o tym, żeby używać pauzy, żeby używać humoru, żartów, ale z wyczuciem. No i żeby używać konkretnych przykładów, tak jak mówisz, żebyśmy nie odpływali mocno w metaforach, chociaż one też są potrzebne. Ale też, żeby podawać konkrety i konkretne przykłady. 

Tu mi się nasuwa jeszcze jedno pytanie, które akurat, że tak powiem, od publiczności jakiś czas temu zebrałam, bo przygotowywując się do tej rozmowy też pytałam osoby z mojej grupy na Facebooku jakie pytanie chcieliby Ci zadać. I padło takie pytanie, cytuję: „Jak utrzymać uwagę słuchaczy podczas wystąpienia przez internet?”. 

I tutaj tłumaczone to było w taki sposób, że jest to ważne, ponieważ kiedy ktoś ogląda wystąpienie przez internet, to nie czuje atmosfery spotkania, tylko patrzymy w ekran. Nie jest to jednak żywy kontakt. I mam też takie odczucie, bo ta informacja padła głównie od osób z korporacji, nie wiem, czy to był przypadek, czy nie, ale że mimo wszystko od osób widocznie, które gdzieś muszą, gdzieś w pewien sposób uczestniczyć w spotkaniach przez Internet, są słuchaczami. I z jednej strony też czasami są prowadzącymi, nie wiedzą jak w tej nowej sytuacji się odnaleźć, kiedy tych wystąpień przez internet jest więcej. 

Pytanie, co z tym zrobić? Też jeszcze jedną rzecz dopowiem. Co z tym zrobić, na przykład w kontekście webinarów i live’ów, bo teraz też coraz więcej osób idzie w tę stronę, bo przenosi swoje wystąpienia z offline’ów do online, że tak powiem. Czyli że zaczynają też swoją karierę jako osoba, która coś streamuje, albo, która tworzy webinary. No i pytanie, czy to się różni, to wystąpienie na żywo od wystąpienia przez Internet? Co powinniśmy zastosować, żeby to również przykuwało uwagę słuchaczy?

Wiesz, z jednej strony wydaje mi się, że chyba na plus, to wszystko będzie działało. To jest co innego. Wiadomo, że inaczej się mówi do kamery, a inaczej się mówi do żywych osób. Nawet jeśli widzisz te osoby w kamerze, to samo opóźnienie w przekazie powoduje pewną nierealistyczność odbioru. 

Czyli jak ja powiem jakiś załóżmy dowcip i już jestem półtora zdania dalej, a widzę, że ludzie się cieszą, to mi jakby przestawia mi tę, tą, ten lag w mózgu mi się przestawia, że to dopiero teraz do tych wszystkich osób dotarło. To jest też czasami tak jak mówisz i jakiś tłumacz konsekutywny, to tłumaczy jednocześnie na inny język, kiedy Ty mówisz. Więc samo to powoduje, że to jest takie dziwne. 

I nie – to kwestia praktyki, że trzeba się przestawić na niemyślenie o tym w takim samym kontekście, jak było do tej pory. Ale myślę –  i, i druga sprawa, która jest trudniejsza, to taka, że najczęściej, kiedy ludzie mówią, a teraz my mamy wystąpienia — jedne osoby są w domu, w pracy, w samochodach, tam, gdzie się da, bo jest spokój. To trudniej się skupić. Bo Ci wyskakują powiadomienia, że mail Ci przyszedł, bo coś tam. Tym bardziej że patrzysz na ekran, bo gdybym ja teraz patrzył na Ciebie cały czas, a patrzę do kamery, to bym wyglądał tak! I bym cały czas taką rozmowę prowadził. No chyba tyłka nie urywa, nie?

Patrząc w dół, tak?

Tak, dokładnie, no bo ja siedzę i patrzę cały czas do kamery i w sumie tylko udaję, że Cię widzę, bo tak naprawdę, to jesteś przed oczami mojej wyobraźni, a Ciebie tak naprawdę nie ma. I jest to pewien nawyk, czyli trzeba to w sobie wypracować. Ja robiłem to kiedyś tak, że przyklejałem sobie uśmiechnięte Postity przy kamerze, po to, żeby pamiętać, że mam się uśmiechać od czasu do czasu. I po to, żeby pamiętać, że mam tu patrzeć.

Do kamery, tak, tak.

A nie tu! Gdzie się wszystko dzieje i te wszystkie takie. Zwłaszcza są webinarze, którzy tak coś tam…

Siedzą w dół i się patrzą. Tak! Tak! Ale na przykład słyszałam też o takiej metodzie, że się przykleja zdjęcie osoby bliskiej przy kamerze, tak? Czyli jeśli chcesz prowadzić jakiś webinar i chcesz mówić do kamery, to się rzeczywiście naucz mówić prosto w oko kamery, na przykład naklejając sobie zdjęcie męża, żony czy tam kota.

Wszystko zadziała. Zdjęcie osoby bliskiej, obrazki, laleczki się stawia. Wszystko, co –  cokolwiek, co Ci przypomni, że to tam masz patrzeć, nie?

W oko kamery. Tak, tak.

Bo tak.I to jest, jest to trening tam nie ma jakiejś głębokiej filozofii, ani nie będziemy o Himalajach opowiadać i lotosach w Tybecie. Nie –  to trzeba się przetyrać na to. Później jak się już człowiek przetyra, to już tych zdjęć już nie ma, a i tak pamięta, że ma się uśmiechać i patrzeć w to miejsce, bo one tam ciągle zostają, tak jak by w wyobraźni, ale przez to też innym osobom jest trudniej, bo jak inne osoby na Ciebie patrzą, no to patrzą: tak i patrzą w kamerę i im wskakują te powiadomienia, wyskakuje im coś tam, a to jest tylko jeden klik od nieskończoności, bogactwa, mądrości internetu. 

W związku z tym ani się człowiek pokapuje, a już się tylko udaje, że słucha, a tak naprawdę jeszcze, jak ktoś ma jeden monitor, to tak pół bidy, bo tak czasami niektórzy ją po dwa albo więcej, to już im jest w ogóle łatwiej, nie? Bo nikt nawet nie wie, że oni takiego cudu dokonali technologicznego. Więc chcę przez to powiedzieć, że nie przeskoczymy tego w taki sposób, jak w sytuacji, kiedy wszyscy jesteśmy na tej samej sali i mamy rączki na kołderce, i słuchamy osoby, która prowadzi, i ona jest w świetle, i zapowiedział ją ktoś w ogóle. Tam to, to nie! 

Tu jesteśmy często bez spodni, bez śniadania i bez różnych wielu innych rzeczy i po prostu otoczenie nie sprzyja tej sytuacji. Ale jest parę powodów, dla których ja lubię ten typ wystąpień. Nie dlatego, że je porównuję, tylko że na przykład jak prowadzę wystąpienia, to ja uwielbiam czat. Dlatego, że to jest coś, czego ja zawsze zazdrościłem streamerom, że oni mają czat i ci ludzie cały czas piszą. Czasami piszą na temat, czasami to jedzie w jakąś swoją abstrakcyjną stronę, bo ktoś coś powie i ktoś powie: „Tak, chyba Twoja stara”, a ten mówi, że „Twoja stara pierze kolanami w rzece”.  

I tam w ogóle. I to idzie. Jak by ludzie załatwiają swoje sprawy na tym czacie, nie? Ale wiesz, że ci państwo tam są i że oni coś rozmawiają. Czasami ktoś zadaje pytanie i nawet gdyby połowa jadła owsiankę, w tym całym czasie albo czesała kota, albo wyszła po dziecko do przedszkola, to jakaś część o coś tam zapyta i możesz tę osobę o to pytać i one z Tobą rozmawiają. Nie miałabyś takiej możliwości jak jest 300 osób na sali albo 150, albo 50, albo jeszcze więcej, żeby sobie pogadać, a tu każdy może sobie napisać. I o ile na początku, to było takie trochę zachłyśnięcie się i mało osób pisało, to teraz dużo. Teraz to nawet ludzie wrzucają uśmieszki. 

Jak wrzucisz coś śmiesznego, żebyś wiedziała, że te osoby tam są. Więc mnie się wydaje, że my nie powinniśmy próbować dotrzeć do takich sytuacji, w których ja tylko rozdaję swoim uczniom mówiąc coś tam, tylko że ja aktywnie.

Zresztą instagramerzy na livie robią to cały czas. Cały czas czytają co jest pisane. Najczęściej: ”Skąd masz torebkę?” albo: „Pięknie dziś wyglądasz”, ale od czasu do czasu tam jakieś Q&A czy: Ask me anything się pojawiają, jakieś tam pytania, takie pytania zupełnie – zresztą są te AMA takie wieczorne, że się siedzi na łóżku, masz herbatę i: „No to pytajcie mnie, o co chcecie”. I tam ludzie pytają o różne rzeczy. I to jest coś, co wydaje się wykolejać telewizję, że ludzie streamują różne rzeczy na platformach do streamowania. 

Jak gotują w domu, jak rozmawiają o tym, jak pracują, jak gotują, jak budują szałasy, jak łowią ryby, jak grają w gry, jak przeglądają sobie nowo zakupione książki, unboxingi różnego rodzaju, czyli odpakowywanie z pudełek różnych rzeczy. I ich charyzma, i ich osobowość powodują, że mają takich swoich znajomych i można zadać pytanie, czego telewizja nie ma. Jak oglądasz pana Makłowicza i on mówi, że coś tam gotuje, to nic nie możesz zrobić z tym. To jest nagrane i panu Makłowiczowi to jest wszystko jedno czy Ty pooglądasz, czy nie. A Ty, nie! W tym okresie ja mówię „Wow! Ale to trafiłeś kawałek wędliny”. Albo: „Wow! Ale ta marchew!”. Bo ci ludzie kupują takie mikrofony, żeby było słychać jak ta marchew chrupie. Więc on kroi tę marchew, a Ty po prostu struna ze śliny, taka Niagara tu leci od razu do tej marchwi, bo chcesz ją mieć. Mówisz: „Wow! Z tą marchwią to dałeś czadu teraz!”. 

To daje nam szansę większej interaktywności i wymiany poglądów niż do tej pory. Wydaje mi się, że jedno nie zastępuje drugiego, ale po tym pierwszym szoku jak zaczęliśmy odkrywać uroki, bo ja mówię o takim naszym pokoleniu osób, które nie mają 14 lat, bo na streamingi związane z grami, cała kultura Twitcha i innych platform streamingowych, to już ma dawno rozkminione. Ci ludzie w ogóle sprzedają koszulki, kubeczki, są podpięci pod Amazona tam są nakładki na streamy, to w ogóle Instagram jest przy tym jeszcze daleko z tyłu. A tam naprawdę są, np. na Twitchu są kategorie, są ludzie gdzie śpiewają, są karaoke, gotowanie, sztuka, gdzie ludzie malują obrazek i rozmawiają z tymi, co malują i ludzie im zadają pytania. O życie i o to, jak malować. Co tylko sobie tam wymarzysz i to jest wszystko zrobione profesjonalnie, że możesz podpiąć swój sklepik, możesz podpiąć donation, żeby ci dawali pieniądze za to, że Ty jesteś codziennie i tam w jakiś sobie godzinach pogadasz z ludźmi. 

Ta interaktywność i możliwość porozmawiania z każdym, kto chce zadać pytanie, nawet czasami przecież anonimowo czego nie możesz zrobić na sali, od osoby, która nigdy w życiu, by nie tylko nie zadała pytania, ale by tam nie poszła. Bo wiele osób nigdy nie pójdzie w takie miejsce, gdzie jest dużo osób, bo tam trzeba się z tymi ludźmi, oni coś chcą, dotykać się, patrzeć, przypiąć sobie uśmiech. Po co to wszystko? Niektórzy mają głęboki taki poziom introwersji, że niekontrolowalność rzeczywistości ich męczy w sposób organiczny, a tu możesz się z tymi osobami porozumieć i jest dużego rodzaju równość, więc ja twierdzę, że my w tych prezentacjach właściwie stanęliśmy na drugą nóżkę teraz. Tylko to trzeba, być może nie powiem, żeby się na to otworzyć, bo to już bym pociągnął głęboko z tą chochlą duchowości, ale można w taki sposób o tym pomyśleć, że masz szansę z kimś pogadać wreszcie, normalnie jak robisz prezentację. Możesz coś kogoś zapytać: „Czy ma to sens?”. 

To jest takie pytanie, które Amerykanie często stosują: „Ma to sens?” i ludzie tam piszą: „No ja tak miałem i rzeczywiście to pomaga”. „A jak miałeś?”. Wtedy pytasz tę osobę, ona mówi: „No tam codziennie rozmawiałem z żoną na ten temat”. „A Ci wtedy…?”, „No tak! Jest takie badanie z żonami w ogóle, nie?”. I Ty nad tym coś budujesz i coś Ci wychodzi lepszego.

Gdzie jak zapytasz 300 osób na sali: „Czy ma to sens?” będziesz miała jak wejść w dyskusję? No nie masz takiej szansy. Więc ja tę interaktywność bardzo doceniam i polecam. Tyle że do tego, to też nie znowu tak, bo ta interaktywność nie poleci tak, musiałbym mieć tutaj prompter. Nie wiem, czy to nie jest zbytek zabawy. To bym musiał tak siedzieć, nie? „No to ja teraz odczytam państwu pytania”.

Tak znowu gapić się w ekran.

Więc tak, tak”, czytam, bo nie wszystkie nadają się do czytania: „Tak, tak. No, no tak”. Raczej dynamika spada. ”Mam nadzieję, że część Państwa nie odeszła jeszcze stamtąd”. Więc ja też muszę być też sprawny. To jest kwestia wprawy, że patrzę, zerkam, wybieram pierwsze na trójkę z plusem przynajmniej, może być na szóstkę, ale pierwsze znośne i już tu wracam, bo my tu rozmawiamy.

I wiele osób będzie czekało, choćby po to, żeby ich pytania odczytać. Jest tak, np. nie chcę teraz czegoś zepsuć, ale wydaje mi się, że w Teamsach jest taka opcja, że wszyscy mogą zadać pytania i wszyscy mogą je oceniać i możesz sobie ustawić pytania od pytań z największą liczbą lajków i wtedy odpowiadasz. Zawsze masz, na przykład na końcu, pytanie, które ma najwięcej lajków, więc bierzesz tę listę, szurasz ją do końca i patrzysz: pytanie z największą liczbę lajków, np.: „Kiedy pan zrozumiał, że jest pan socjopatą?” I myślisz se „No! Tak jak to”.

Bycie influencerem nie polega na tym, że Ty wpływasz na nich, tylko że to i followersi wpływają na Ciebie bardziej niż Ty na nich. Jak mówi stara zasada Instagramowa, czyli „You follow your followers” i dlatego myślisz, że już trudno, trzeba się będzie przyznać i opowiedzieć o swoich doświadczeniach z więzienia, ale jednak jakby przystaliśmy na to i wszyscy widzą. Więc czasami można sobie też systemowo i technologicznie to ułatwić. 

Myślę, że wiele osób, zwłaszcza takich, które lubią social media lubią te technologiczne nowinki, więc warto poznać te narzędzia, które mamy. Co daje nam Instagram? Co daje nam Zoom? Co dają nam Teamsy? Co dają nam takie aplikacje, w których tylko klikasz i każdy tylko wchodzi. 

Są platformy do webinarów, które można teraz tam, one są za paywalle, czyli że ktoś zapłaci to wejdzie. I ciągle się pojawia coś nowego. Mamy teraz ten czas, w którym wiele firm będzie teraz nad tym pracowało, bo jest na to rynek i siłą rzeczy będą się pojawiały różne fajne rzeczy. Fajne są, pamiętam jak rozmawiałem z kimś z Microsoftu i mówię: „Słuchaj, te Teamsy są w sumie takie, myślałem, że będą gorsze”. Bo już nie chcę tu żadnej reklamy robić, a on mówi: „A widziałeś nasze naklejki?”. Ja mówię: „Nie! Naklejki!”. Ja mówię: “Zobaczcie!” do ludzi, którzy byli na tym: „Są naklejki!”. Buu i zaraz naklejki tam wleciały, różne jakieś chomiki i tak dalej. Więc można z tego zrobić taki fajny event, który będzie o wiele bardziej interaktywnym eventem i wymianą poglądów, na takim bezpiecznym poziomie, niż kiedy papież miastu i światu przemawia.

Na sali.

W świetle reflektorów i nawet nie widzisz, czy ktoś go widzi, bo przecież masz tyle świateł w oczy, że nie widzisz audytorium. No więc to jest zupełnie co innego, zupełnie co innego. I wiele osób, tak jak powiedziałem, to buduje zaangażowanie, bo my się angażujemy w to, teraz jak Dalajlama pociągnę, angażujemy w to, co się angażujemy. Więc jeśli my zachęcamy ludzi do napisania czegokolwiek na czacie na przykład: „Czy wszyscy mnie widzą?”, to jest pytanie, które jest neutralne.

Albo chociaż: „Cześć”.

Albo chociaż „Cześć”.

„Chociaż napiszcie cześć, jeżeli jest wszystko ok”.

Bo pytanie: „Czy wszyscy mnie widzą?”, „Jak mnie słychać na prezentacji?” jest ciągle uznawane za błąd. Czyli prezentująca osoba nie powinna dotykać technikaliów, jeśli nie ma takiej potrzeby. A ja to np. zrobiłem na Grow Up Start Up i zrobiłem to celowo. Pomyślałem, że nie jest tak, że wszystkie błędy popełniam celowo, ale ten błąd popełniłem celowo, pomyślałem, że specjalnie to zepsuję, żeby se jeszcze bardziej utrudnić, bo ja na początku powiedziałem, że: „Ja nikogo nie widzę”. Nie powinienem takich rzeczy mówić, jak się wchodzi na scenę. Że: „Jak mnie słychać?”, „Słyszę echo w uchu”, „Nie widzę Państwa”, „Ale tu gorąco”, „Teraz już wiem, dlaczego wszyscy mówili, że Państwa nie widać, bo rzeczywiście Państwa nie widać”. To jest ciągle błąd prezentera.

Ludzie nie przyszli tam, żeby słuchać o moich wewnętrznych doświadczeniach, jak ja wszedłem na scenę, co ja o tym myślę. Tylko żeby się dowiedzieć czegoś wartościowego, a nie czy ja się, jak ja się odnajduję w iluminacji. 

Więc to jest trochę brak szacunku zawsze dla audytorium, może nie jakiś specjalny, ale powinien zwrócić naszą uwagę, że nie po to, dana nam została szansa zajęcia czasu.

I tak samo tutaj. To możemy napisać sobie takie rzeczy: „Czy nas widać? Słychać?”, bo to nie jest oczywiste w tych apkach. One wszędzie mają gdzie indziej wyciszenie mikrofonu i każda zbiera z innego i trzeba to czasami w setupie pozmieniać, ale mniej więcej już się potem dochodzi do wprawy jak to działa. I potem ktoś zadaje pytanie i siedzi na czacie tylko po to, żeby zobaczyć, czy my na to pytanie odpowiemy, bo chce, żeby na jego pytanie było opowiedziane. Ja sam tak robię. Ja zadaję jakieś pytania i oprócz tego, że chciałbym poznać odpowiedź, to chciałbym się też cieszyć, że na moje pytanie zostało opowiedziane. Zawsze się cieszę. ”Proszę, jaki jestem. Niegłupie było to pytanie, że tak zostało na nie opowiedziane i pan profesor na nie odpowiedział, na to pytanie”.

A jeszcze jak ktoś z imienia i nazwiska przeczyta, że to pan Miłosz Brzeziński zadał takie mądre pytanie: „Dziękujemy Panie Miłoszu za pytanie”.

Proszę, wszyscy zapamiętają, że to ja byłem, ja nie chwaląc się, sprawuję.

Oczywiście!

No! Więc ten czat, już trochę cumując z tej mojej paraboli i długiej metafory, my się zastanawiamy jak się pracuje nad uwagą. No to tak, my się wszyscy tym bawimy i interaktywność daje nam szansę tę uwagę podtrzymać. Tam są w różnych miejscach różne głosowania. Można wstawiać łapki, uśmieszki, kolorki można robić takie tam. Aplikacje, mają różne takie sub aplikacje do udostępniania. Są takie już, że są wspólne, tylko że trzeba wcześniej przećwiczyć, bo potrzeba dużej mocy obliczeniowej jednak, czasami transferu internetowego, żeby to dźwignąć, ale ludzie mają różne rzeczy. 

Uważam, że warto się tym bawić. Niektóre się sprawdzą inne nie. Czasami coś się sprawdzi, że coś weźmie czasami… Taki sobie ostatnio sprawiłem tablecik do rysowania, żeby też coś móc narysować, żeby to nie było, aż tak krzywe, jak wtedy kiedy rysuje to palcem po tym. Niektóre aplikacje się nie sprawdziły, bo okazało się, że kiedy np. webinar trwa 7, 8 godzin, a takie mam też za sobą, to wszystko się tak grzeje i śmieci się w pamięci, że się wszystko po 4 godzinach wiesza. Ja muszę to restartować i to już nigdy nie wraca do – i to się zaraz zaczyna śmiecić. 

Więc wiesz, to jest kwestia wprawy i jaki masz sprzęt, i na co chcesz sobie pozwolić i na co możesz. Trzeba być tym sprytnym. Bo ja na przykład z osobą, widać tam, mam taką trawioną tą, ja mam takie kartki, do których, taka płaszczyzna, do których ja mogę przybić kratkę i mam taki gruby flamaster, że mogę na tym rysować.

Taki prawie flipchart?

Tak. Więc to jest taka, wydaje mi się, że to są czasy dużej kreatywności. 

Tak, tak.

No i też przede wszystkim też warto, żeby jakość była dobra. Żeby było światełko i żeby była kamera, która robi przynajmniej uczciwe HD, bo my się jednak wiążemy z mimiką twarzy. Wiążemy się z tym, że kogoś dobrze widać. Jak ktoś na nas patrzy, to nam niezręcznie wzrok odwracać najczęściej, jak nie mamy jakichś zaburzeń. Więc gdy ktoś na nas patrzy, to patrzy. A jak ledwo widzimy jego oczy i ledwo słyszymy, to jest dla mózgu taki poziom stresu, że on się od tego próbuje odciąć.

Ja myślę, że to fajnie powiedziałeś o tym.  O tej interakcji, o tej komunikacji z użytkownikami, bo jednak na sali szkoleniowej kto zadaje pytania? Albo ten, kto siedzi w pierwszym rzędzie, jeżeli jest to mała sala, albo ewentualnie jak jest jakaś większa konferencja, to jeżeli ktoś podejdzie z mikrofonem i trochę pochodzi po sali, i żeby każdy mógł zadać pytanie. A w Internecie tak nie ma. W zasadzie w Internecie każdy jest, jakby spojrzeć w pierwszym rzędzie. Każdy może zadać pytanie i nie musi, ale może.

Tak, nie wie, żech jest psem.

Na przykład!

I że kto Ty jesteś i co robisz? Tak! Na szkoleniu to często my też zwracamy sobie uwagę, jako trenerzy, że powstaje taki tryb uczestnika zwany „uczestnikiem uwodzącym”, że on zadaje pytania, bo po prostu lubi zadawać pytania, a to nie posuwa procesu w żaden sposób. Tylko my się kręcimy wokół odpowiadania na pytania. Potem uczestnik na przykład się martwi, że nikt nie zadaje pytań, więc próbuje tę ciszę wypełnić. No, no tak samo tutaj. Więc tutaj też, tak jak mówię, to jest „super pat”. 

Ale temat webinarów i w ogóle interakcji takiej na żywo, znaczy na żywo, ale przez internet można by jeszcze kolejną godzinę ciągnąć, więc może teraz taki wątek, czyli puenta, teraz puenta, ale puenta w sensie jak ją konstruować? Bo mówiłeś o tym, o tym efekcie pierwszeństwa i efekcie świeżości i w zasadzie puenta czy zakończenie prezentacji? Czy na żywo? Czy na scenie? Czy w trakcie webinaru? 

To puenta jest jedną z najważniejszych rzeczy, bo z tym ma wyjść uczestnik. To jest to coś, co zostanie zapamiętane. Jak tę puentę konstruować? To znaczy w ogóle trzeba było zacząć od tego, że ona musi być. Chociaż czasami zauważam, że zapominamy w trakcie prezentacji o tym, żeby tę puentę w ogóle podać, pokazać. No, ale jak ją już konstruujemy, no to jak to zrobić najlepiej?

Tutaj właściwie, chyba wydaje mi się, że z takich nieoczywistych rzeczy, to jedna mi taka najbardziej nieoczywista przychodzi do głowy, że puenta nie może być zbyt konkretna. My źle oceniamy te procesy dydaktyczne i mamy na to badania, które są zbyt dosadne, jednoznaczne i wyraziste. Czyli ci, którzy tłumaczą najjaśniej nie są wcale oceniani najlepiej. To musi mieć pewien poziom zawiłości i nieokreśloności. Dobrym przykładem są na tę okoliczność, chyba bajki. Nigdy nie było w bajkach tak, że było wiadomo w historii świata kto jest dobry, a kto zły. Bajki troszkę się oglądało jak seriale, zwłaszcza szwedzkie, że jest postać, która jest jakaś i ona co prawda jest dziś dobrym policjantem, ale kiedyś zjadła dziecko i to zostaje zatajone, i nikt tego jeszcze nie odkrył.

Więc my zastanawiamy, czy to jest w sumie dobra osoba, czy ona jest niedobra i to powoduje, że to w naszej głowie ten problem się mieli. Jak efekt niedokończonego zadania. Że my się zastanawiamy nad tym cały czas, co się stało i bajki zawsze tak działały. Chyba znana wszystkim bajka o Kopciuszku kończyła się w historii świata, bo ona ma wiele swoich różnych wersji, tak że Kopciuszek zabijał swoje siostry. W jednej w swojej wersji nie tylko je zabijał, ale po ślubie wysyłał macosze do jedzenia i mówił, że to wołowina i ona to jadła. Była też…

Boże, co za trauma!

Tak! I po co się taki – i po co się taki patent wrzuca na koniec bajki? A no po to, żeby cała rodzina, która sobie tę historię opowiada miała pretekst do dyskusji po tym. Czy to jest właściwie dobra osoba, czy nie? Czy fakt, że z jednej strony terror ma tutaj moc transformującą, ale czy nie zaczyna nasze własne poczucie krzywdy, budzić w nas jakiegoś potwora i czy fakt, że czujemy się skrzywdzeni nie powinien powodować, że my gdzieś ciśniemy hamulce? 

Bo ta wersja, którą my znamy teraz, że ona była po prostu dobra i biedna, i mogła sobie robić co chce jest wersją taką bajką, jak my ją rozumiemy, że niemożliwe, żeby to osiągnąć. Natomiast tamta zawierała, tamta wersja archaiczna, nie ta z kanibalizmem, bo są różne inne, ale Kopciuszek nie jest postacią, bo gołąbki też były w oryginalnej wersji braci Grimm, gołąbki wydziobują siostrom oczy. Przed ślubem jedno, a po ślubie drugie.

Więc też pytanie, czy chłopaki przyszli, koledzy Kopciuszka, przyszli siostrom naklepać? Potem to jest dobre rozwiązanie, czy złe?  Więc my mamy szansę o czymś porozmawiać. To jest o wiele bardziej pouczająca historia, niż powiedzieć, że Kopciuszek „taraa” i potem żyli długo i szczęśliwie. Już tym bardziej, że my wszyscy, którzy mamy, wiemy i mamy więcej niż 15 lat, wiemy, że to: „I żyli długo i szczęśliwie” w małżeństwie to jest właśnie ta rzecz, która jest najtrudniejsza, że tam to się dopiero bajka zaczyna niezła, a nie, bo tam to trzeba iść po ziemniaki, kibel umyć i się dogadać, gdzie jedziemy na wakacje albo kto zostanie na weekend z dzieckiem. To, to jest dopiero, a nie, że oni od tego momentu, to już wszystko będzie łatwe. I to samo mamy w tych puentach. Więc jeżeli ta puenta jest tak, taka dosadna, jakby ktoś nie zrozumiał, to jeszcze wam durne pały powiem tak: „Trzeba zawsze być uczciwym. Dziękuję”. To my mówimy, wiadomo co my mówimy takiej osobie. Jest takie słowo w języku polskim na „S” idź stąd szybko i daleko. I my wolimy takie puenty, które są nieoczywiste, że to jest jakaś historia, że jest to jakiś dowcip, który dobrze zabrzmi. Ale mówić tak: „I właśnie chciałem, to podsumować taką historią, mam nadzieję zabawną”. Albo jak z „Maga” Fowles o pomaganiu, że mówimy na np.: “Hmm tam była taka historia o facecie, które miał bardzo dobre zboże i to zboże mu wyrastało, on wygrywał konkursy rolnicze i za każdym razem oddawał swoje zboże sąsiadom i zapytano go: „Dlaczego oddajesz swoje zboże sąsiadom? Przecież Twoi sąsiedzi będą teraz mieli lepsze zboże”. I on odpowiedział tak: „Im moi sąsiedzi mają lepsze zboże, tym ja mam lepsze zboże”. I koniec – i tu kończysz. 

I jak zaczniesz wyjaśniać, o co w tym chodzi, to jest pozamiatane, to już czar prysł, a jak zostawisz to w takiej sytuacji, a opowiadałaś wcześniej o czymś, co do tego nawiązuje, na przykład o rozwoju i motywacji, to już zobacz co to robi w głowie. Ja jeszcze nawet nie powiedziałem co ja wcześniej mówiłem Ci teraz. Wiesz już, co to w głowie robi.

A tu już pracują, tak? Neurony strzelają.

Metafora ma to do siebie i puenta ma to do siebie, że my, ona nam wyłącza krytykę. My szukamy, bo chcemy się w tym doszukać tego ziarna prawdy. Dlaczego tak właśnie jest, a nie nie jest? I dlatego wydaje mi się, że warto pamiętać o tym, że puenta nie może być jednoznaczna, nawet jeśli nam taka przychodzi do głowy. Choćby dlatego, że świat nie jest jednoznaczny. Czyli coś jednoznacznie nam coś przychodzi do głowy, to na pewno jest źle, bo świat taki nie jest, że to tak zawsze się dzieje, a zwłaszcza nauki społeczne takie nie są. Tak jest. Chociaż, gdybyśmy się mieli zastanawiać, to nie wiem nawet. W sumie nawet 2+2 nie zawsze jest 4, to wiemy każdy.

Tak, tak,  to wiemy, w jakiej zależności metody użyjemy liczenia.

Dokładnie! Więc gdy nam coś wychodzi, że coś chcemy dosadnie powiedzieć, to my nawet z tego szacunku dla prawdy, nie warto by było po to sięgać. I dlatego te puenty, które są, takie są o wiele, o wiele nośniejsze. One nam dłużej pracują w głowie, bo my właściwie w trakcie dobrej prezentacji, wydaje mi się fundamentalną, naszą motywacją powinno być wzbudzenie wątpliwości.

Jak my wzbudzimy wątpliwości, to już jest tak bardzo dużo, że albo wiem coś źle, albo powinienem trochę zmodyfikować, albo wiem dobrze, ale nie uwzględniłem takiej sytuacji, albo ciekawe, ciekawe jak to, co wiem teraz powinienem wpleść do tego, co robię, bo nie mogę żyć mając, wiedząc to, co teraz wiem, a robię to, co robię. Gdzie tam różne fakty – że produkcja mięsa we współczesnych czasach w tydzień morduje więcej zwierząt, które są ptakami i ssakami, niż zginęło we wszystkich wojnach na świecie do tej pory. To my w tydzień więcej zwierząt zabijamy, żeby je zjadać na świecie, niż zginęło we wszystkich wojnach do tej pory. I jak pojawia się taki fakt, to on robi takie spięcie w głowie, że teraz musisz już z nim żyć. I każdy mówi: „No, dzięki”.

No jakoś sobie tam uporządkować. Gdy dochodzimy do wniosku, że w sumie już trudno będziemy jedli, ale niech te zwierzęta, chociaż godnie umierają. Nie dostarczajmy im zbędnego cierpienia, bo to nie znaczy, że no i tam takie różności. Ale jak by ten fakt już tam, że jak zacząłem to wyjaśniać.

Musi pracować, tak.

Jak zacząłem to wyjaśniać, to już Ci daje taką ulgę sprowadza, a póki nie zacząłem tego wyjaśniać, to takie jest to.

No dobrze, to spróbujmy teraz to wszystko też opakować, o czym powiedzieliśmy i no może najpierw opakujmy. Czyli tak mówiliśmy i o stresie, i o tremie przed wystąpieniami. Jak sobie radzić z tą opinią innych i dlaczego jest ważna, bo tak jak mówiłeś w pewien sposób też nasz kształtuje i jest ważna, ale też trzeba filtrować tę opinię, która do nas dociera i wybierać tę, z którą się liczymy a tę, z którą nie. 

Mówiliśmy też na samym początku o samym talencie do wystąpień. Czy ten talent trzeba mieć, czy może jednak trzeba trenować? No i w kontekście trenowania, no to tak jak powiedziałeś, ważna jest konstrukcja. Jaka ona powinna być? Efekt pierwszeństwa? Efekt świeżości? A więc zarówno wstęp jest ważny, jak i to, co jest w środku, ale i zakończenie, bo ten wstęp i zakończenie będziemy najbardziej zapamiętywali. Dużo dzisiaj wiedzy się pojawiało. Pytanie, czy jeszcze taka jedna właśnie myśl na koniec, od Ciebie Ci się przewija, dzwoni w głowie. Coś, co możemy jeszcze dać naszym słuchaczom, co by wynieśli właśnie jako taką właśnie puentę.

Jako puentę?

Zastrzeliłam Cię teraz, bo przed chwilą mówiliśmy o tym, że puenta musi być taką metaforą i tu teraz tak.

Tak, tak. Zastrzeliłaś mnie. Myślę, że to jest dobra puenta. Że dobrą puentą jest to, żeby pracować cały czas nad tym, żeby się nie wywyższać za bardzo, żeby właściwie… Byśmy, jeżeli prezentujemy publicznie o wiele więcej pracy włożyć w to, żeby nie uważać, że nam krew od tego błękitnieje, że to jest o wiele bardziej służba społeczna, że to my jesteśmy w służbie takiej jakiejś prawdy większej, życzliwości, że my to robimy taki sposób jak potrafimy, ale nie powoduje, że my jesteśmy jacyś lepsi, czy że zawsze nam to wszystko wychodzi i że zawsze mamy rację, i że trzeba się tym zapierać. I nawet jak tak się rozmawiamy teraz i Ty mówisz, że zastrzeliłaś i nie wiem co mam powiedzieć, to ja mam pierwszą myśl taką, żeby powiedzieć: „Nie, nie! Specjalnie zrobiłem pauzę”. Ale drugą myślą zaraz taką, że właściwie: „Tak, że nie wiem co mam powiedzieć” w takiej sytuacji, jaka miałby być jedna puenta?”. 

Bo to też ciężko też podsumować wszystko na raz, prawda?

I że – 

Więc znowu to jest sztuka, jak to wszystko konstruować. To też pokazuje, to co –

No wiesz, dziękuję Ci za empatię, a podwójna trudność tak, że nie wiedziałem wcześniej, bo jakbym wiedział, to bym się mógł zastanowić co tutaj będę mówił i co by pasowało, a teraz nie mogłem. Ale może, żeby tak zgeneralizować, to ważne jest dla mnie, żeby myśleć cały czas, czego ja jestem ciekaw i co jest ciekawe do powiedzenia, a nie co w ogóle do powiedzenia. Żeby to nie były takie wystąpienia, w których ja po prostu zestawiam siedem najdziwniejszych światów fantasy i nic kompletnie z tego nie wynika. A druga, to czy ja jestem godzien, bo najczęściej nie jestem… I tak.

To rzeczywiście piękna puenta. Ja jeszcze z mojej strony myślę, że dopowiedziałabym też to, że mówiliśmy o tym, że to w zasadzie tak jak mówisz ja jestem jako prelegent, czy jako występujący nie jestem najważniejszy na scenie, tylko rzeczywiście ta publiczność. Więc to nie stawiamy siebie, teoretycznie. 

My fizycznie stoimy na scenie w świetle reflektorów, siedźmy w świetle reflektorów, ale to nie o nas najbardziej chodzi. No dobrze, to dziękuję Ci bardzo w takim razie bardzo i za te puenty, i za tą całą wypowiedź, za ta bardzo długą rozmowę. Bardzo długą rozmowę i bardzo merytoryczną w ogóle łącznie nagranie trwa 3:36, to, to jest w ogóle piękne. Mam nadzieję, że wszyscy to słuchają.

Ja też bardzo dziękuję.

Mam nadzieję, że wszyscy którzy…

Mam nadzieję, że jak w pracy górnika tu ilość przejdzie w jakość.

Ja też mam taką nadzieję, że wszyscy, którzy nas słuchali wyciągną dla siebie dużo, dużo merytoryki, dużo lekcji i myślę, że też fajnie byłoby, żeby to ludzie słuchali z notatkami z zeszytem w ręku i z długopisem, bo naprawdę fajne rzeczy można dla siebie wyciągnąć. Także jeszcze raz bardzo Ci dziękuję.

Dziękuję. A Państwu gratuluję wytrwałości, tych co parę razy tylko przewinęli, a nie paręnaście. Dobrego dnia. Wszystkiego dobrego Państwu życzę i dziękuję.

Dzięki. 

Chcesz zobaczyć ten odcinek w wersji wideo? Wskakuj na mój kanał!

Anna Prończuk-Omiotek

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *